ANTESTOR - The Return Of The Black Death 1. Vinterferden
2. A Sovereign Fortress
3. Svartedauens Gjenkomst
4. Sorg
5. The Bridge Of Death
6. Gamlelandet
7. Kilden - Lik En Endelös Elv
8. Kongsblod
9. Battlefield
10. Ancient Prophecy
11. Ildnatten
Płytka przyleciała do mnie pocztą dzięki Markowi, który ją "przytaszczył" aż ze Szwecji. 11 utworów - pełnych surowego piękna, nostalgi mrocznej północy, smutku śnieżnych pól. Album rozpoczyna intro "Vinterferden" - wycie wichru, dzwonki u sań - a gdy zamknąć oczy, to ma się wrażenie, iż nagle człek znalazł się pośrodku wysokiego lasu, a wokół szaleje zamieć, ale już między drzewami majaczy światło u drzwi chaty...
Obrazy jak z sagi o wikingach, przypominają się takie albumy Bathory jak "Blood, Fire, Death" czy "Blood On Ice". Lecz! Nie tylko nastrój jest siłą tej płyty. Wydana przez Cacophonus - jak perła wśród czarnych węgli, płyta grupy Antestor jest swoistą Ewangelią, Dobrą Nowiną w świecie ciemności. Mimo, iż może być trudna w odbiorze - zbyt smutna, nostalgiczna, mroczna, to przemawia przez nią moc Chrystusa. Utwory tej płyty niosą ze sobą silny ładunek energii. Utwór, "The Bridge Of Death", jest jakby napomnieniem dla tych, co jeszcze wahają się przed porzuceniem drogi grzechu i niechcą albo boją się pójść za Jezusem:
Szatan mówi że mnie uwolni
Lecz sam jest głupcem tak jak ja
Jezu, ty walczyłeś w bitwie dla mnie
Pomóż mi zobaczyć, że to Ty mnie uwolnisz!
I jest też dość sporo utworów po norwesku... hmmm :-)) tu niestety można tylko się domyślać tekstu, gdzie parę razy padają słowa:
Christus...
|