Crimson Moonlight - The Covenant Progress [teksty przetłumaczone] \"Mgła duchowego wymiaru\"
Oczysc [z plam] twoje oczy, pozwol prawdzie stanac przed toba
Świat jest okłamywany, sąd jest bliski,
Gatunek ludzki upadł, bo zaufał kłamstwu
Poplątany nie zauważył zła w jego oczach
Sa porwani pieknem tej postaci
Ujarzmieni nie widzą chaosu burzy
Korzen wszelkiego zła porwał rasę ludzką
Mówiąc: \"Nie dbam o innych, Sam dla siebie jestem Bogiem\"
Miliony ludzi w cierpieniu, biliony łez
Jak długo ten świat jeszcze będzie bezpieczny?
Mgła duchowego wymiaru
Szatan przeklnął twój umysł
Obudź się! Porzuć grzech
A Prawda cię znajdzie
Zamieszkaj w swietle Zbawiciela
Wykąp się w Krwi Baranka
Miecz ust Jego uderzy w złe ciało
Zło zostanie zniszczone dzięki Jego ponownemu przyjściu w jasności
Całkowite zniszczenie, przekleństwo upadnie w proch
Wojna Armageddonu, zniszczenie musi nastąpić
Królu Królow, ziemia drży przed Twą mocą
Twoje przyjście, ujrzą oczy naszego oczekującego wzroku
Nikt nie ostoi się w ten dzien, upadniemy na kolana
Wieczne królestwo nadchodzi, bez nienawisci i zmarłych
Wieczny brzask, nie ma już ciemności
Dzięki Świętej Krwi Jezusa wygraliśmy ostateczną wojnę!
\"Pielgrzymka\"
Gdy jutrzenka stopiła me serce
Otworzyłem moje oczy
Czerwone róże z góry
Były zasadzone w mym wnętrzu
I kiedy nigdy nie konczaca się miłość
Ustanowiła me serce
Dni mojej podróży zaczeły się
Szedłem obok niezmiennie płynącego
Źródła czystej wody
Zawsze gotowy ugasić me pragnienie
Aby dać mi pokój i siłę
Biegłem ku polom
Zapraszającym mą duszę do odpoczynku
Jak bardzo było one słodkie
To pastwisko zieleni
Zapach życia napełnił powietrze
I słońce niezmiennie świeciło
Mojemu umarłemu duchowi
Przepych tego raju
Mowił wspaniałą opowieść o tym miejscu
Zajmując miejsce od niepamiętnych czasów
Słyszałem cichy szept:
\"Zbliż się, umiłowany\"
A duch mowiąc to, dotknął
Moje uszy z miłością i troską
I podążałem ścieżką
I wszedłem do lasu
Nadal słysząc szept:
\"Zbliż się do mnie...\"
Lecz nagle piekne drzewa
I światło dnia
Zmieniło się w krajobraz ciernia i mgły
Niebawem zgubiłem się w nieznanej, dzikiej przestrzeni
I nie było [widać] końca mego strachu
Łzy płynęły po mojej płaczącej/żałobnej twarzy
A cierpienie nie okazywało miłosierdzia
Byłem tam, jako przestraszone i potrzebujące pomocy dziecko
W końcu padłem na kolana w modlitwie
Czułem rozpacz
Podejdz blizej i blizej
\"Ojcze pomóż mi się stąd wydostać\" - krzyczałem
Lecz nie słyszałem odpowiedzi
\"Zobacz moje cierpienie...\" nikogo tu nie ma
Stałem się samotnym więzniem
Ograniczonym łańcuchami zwatpienia
Nigdzie nie mogę znaleźć sensu
tego co mi się przytrafiło
Zacząłem krzyczeć, płakać i modlić się
A w nocy kładłem się trzęsąc się w strasznej bezradności
W końcu cała moja moc zniknęła
I niedługo potem podniosłem się
I moimi ostatnimi siłami
Podniosłem moją twarz ku niebu i krzyknąłem
\"Ojcze, stała się Twoja wola, a nie moja\"
I wtedy upadłem z całkowitego braku sił
Czekając na przybycie mroźnej nocy
\"Ścieżka cierpienia\"
Lecz nagle poczułem
Jego ramiona objęły mnie
W końcu nadszedł
Syn Człowieczy powiedział do mnie
\"Ty jesteś moim umiłowanym\"
On podniósł mnie
I szedł przede mną
A ja podążałem jego śladem
Z dźwiękiem uwolnienia
Mała i uktyta brama
Otworzyła się dla mnie
\"Podążaj za mną\", powiedział
I zaprosił mnie
W krajobraz
Gdzie usiedlismy przy ogniu
I jakiś czas Jego oczy przenikały mnie
Ukazał mi
Sens mojego cierpienia
\"Widzisz...\", stwierdził
\"Zrobiłem to dla Ciebie\"
\"Dla mnie...\" - powtórzyłem - \"Dlaczego?\"
Kontynuował:
\"Przebyłem tą ścieżkę cierpienia
Lecz Ja zszedłem znacznie głębiej
Niż ty możesz zejść
Moja miłość dla ciebie nie zna końca
Więc dlatego to zrobiłem
Poświęciłem moje życie
Zrobiłem to, bo moja miłość dla ciebie nigdy się nie kończy
Lecz, mimo że twój ból był straszny
To nie widziałem końca twego cierpienia
Całą tą ścieżką cierpienia podążałem razem z tobą
Nie zrobiłeś żadnego kroku, którego bym nie widział
I słyszałem każde twoje słowo
Słyszałem kiedy wołałeś o pomoc
Kiedy poprosiłeś Ojca, żeby ujrzeć twe cierpienie
Lecz teraz ścieżka znajduje się za twoimi plecami\"
Obróciłem się i spojrzałem
Ślady na drodze...
Każdy z nich był pokryty krwią
Jego uśmiechnięta twarz mowiła o jego doskonałej miłości do mnie
I zacząłem płakać łzami z ulgą
On złożył oświadczenie
\"Mój umiłowany, nie mogę ci powiedzieć
dlaczego pozwalam znaleźć ci się w takich sytuacjach
Lecz daję ci obietnicę
Nigdy nie robię tego, aby cię skrzywdzić
Ale po to, aby dodać ci sił do dalszej wędrówki
W głębsze i nieznane części lasu
Przeszedłem całą drogę
Więc wiem jak ci radzić
Kiedy czujesz się złapany w potrzask na nieznanych drogach\"
Nagle wstał i wskazał w innym kierunku
I powiedział:
\"Teraz idź tędy a niedługo znów będziesz na głównej ścieżce\"
Zniknął sprzed mych oczu
Lecz mój duch czuł Jego obecność
Zaufałem Jego słowom, i wkrótce szedłem
Znów przy czystym źródle
Cała moja istota została wzmocniona
I zostałem opancerzony ufnością w Nim
Potrzebowałem na przyszłość prób
I podążałem naprzód
\"Twoja Dzika Przestrzeń\"
Zdumiewam się podążając poprezez zamarzenięty
krajobraz Skandynwii
Otoczony jestem przez wspaniałe dzieła
Twoja natura naprawdę jest świadectwem
Twojej wiecznej mocy
Jak ściany, starożytne góry
Stoją ponad nieskończonymi lasami
Jako lustro, zimne jeziora
Odbijają ich cienie
Gwiazdy nordyckiego nieba przemieszczając się
w harmonii z niebiańską symfonią kolorów
Majestat północnych świateł
Wychwalam Cię o Mistrzu
Za dar natury
Wychwalam Cię
Za krajobraz Skandynawii
Ty rozciągasz snieg jak wełnę
I rozrzucasz mróz jak popiół
Ty ciskasz gradem niczym drobinami
Kto wytrzyma Twój lodowaty podmuch wiatru?
Ty ślesz Twoje słowo i roztapiasz ich
Ty nakazujesz wiać wietrzykowi
i wodzie pozwalasz płynąć
Starożytne bestie północy
Stworzone Twoimi rękami
W głębiach Szwecji
W krajobrazach opustoszałych żyją
Łosie i niedźwiedzie
Królowie lasów
Dlaczego nie mają się bać swego stwórcy?
Ty ukazałeś mi
Piękno rysia i lisa
Ich przebiegłość pojąłem
Dzięki Twojej mądrości w starożytne dni
Usłyszałem wycie wilków
wielbiących niebiańską opiekę swoim wyciem
Kruki i orły gromadzą się na środku nieba
Ogłaszając, że godzina nadeszła
Dzień Pana jest bliski
Wkrótce nadejdzie
Doprawdy, widziałem Twój znak
Purpurowy blask księżyca
\"Obraz w ciemności\"
On płacze, lecz nikt nie słyszy
Czy to jest koniec jego życia?
Kierunkiem jego duszy
Obraz w ciemności
Dokąd on zmierza
W tym labiryncie nieładu
Czy ktoś da mu siłę
Zaryzykować i opuścić tę ścieżkę
Czy gdzieś tam jest serce
Pełne wolności, które wezwie jego imię?
On podąża ku zrozumieniu,
nieskończonym horyzontom
Podróżując i szukając
prawdziwego życia dającego pokój
Ociera swoje łzy złotym materiałem
Zagubiony w kłamstwie: \"Czy to jest wszystko czego potrzebujesz?\"
Pyta: Czy tam jest wogóle jakiś pokój?
Te płacze o pomoc odbijają się echem coraz głośniej
Poprzez mroczną noc jego duszy
Ale podczas gdy modli się w rozpaczy
Dostrzega kształt wcielonej Miłości
I oto jest, Jedyny
Noszący zakrwawioną cierniową koronę
Jego serce bije z miłosierdziem
A jego pokój jest ucieczką od strachu
Ale cicha mgła powstaje
Pokrywając wizję kochającej prawdy
Z pogardliwym uśmiechem
Zły opuszcza welon
Nad ludzką twarzą
Powtrzając wciąż te same kłamstwa
\"To miłosiedzie nie jest dla ciebie\"
Odwracając znaczenie prawdziwych słów Boga
W postawie szczerego szukanie rzeczywistości
Te kłamstwa mówione są przez usta
Namalowane ciągłym okrucieństwem
Ludzkie ciało jest zbyt słabe, aby stawić temu opór
Ale Bóg pojmuje to w woli swego serca
I słucha: szakrłatna opowieść została opowiedziana.
On słyszy dźwięk ściekającej krwi
Uwolnienie nastąpiło
Kara z jego przekroczenia
Została zniszczona na krzyżu
Ostateczny płacz Boga
Zraniony Syn przyniósł wolność
Grzechy zostały ukrzyżowane, dano nam odbudowę
A welon został zdjęty
On zwraca oczy swe ku wzgórzu
Spoglądając na przeznaczenie swoich błędów
Tam był jedyny, który zapłacił jego cenę
Jedyny, który sam zwyciężył śmierć
On Spogląda ku nowym horyzontom
Gdzie słońce nigdy nie zachodzi
I zaczął podążać w tym kierunku
Ścieżką życia wiecznego
\"Oczy piękna\"
Dawno temu, ale jeszcze w tym wieku
Był człowiek szukający odpowiedzi
Na pytania dotyczące życia
Przybył do niego bardzo piękny anioł
I powiedział mu:
\"Dam ci to, czego szukasz, ale ty dasz mi swą duszę\"
Zapamiętaj, że nie masz nic do stracenia
Spójrz przed siebie i zobacz co możesz osiągnąć
Anioł wyglądał bardzo ładnie i uczciwie
Ów człowiek postanowił więc zapłacić cenę
I oddał swą duszę w ręce anioła
A anioł dał mu klucze od cennych sal i powiedział:
\"Zawsze pamiętaj, prawda jest wszędzie w tych salach
Wejdź bez strachu\"
Człowiek otworzył pierwszą bramę,
która zamknęła siępo jego wejściu
Wszędzie były rzeczy, które ukazywały mu odpowiedzi
Tak jak mu obiecano
Duchowe klejnoty leżały na ziemi,
które czekały na to, aż on je podniesie
To poszukiwanie trwało wiele lat,
aż ów człowiek stał się usatysfakcjonowany
odpowiedziami, które otrzymał.
Nagle spostrzegł coś bardzo dziwnego:
Chodził tyle lat pośród tych sal,
lecz nie znalazł wyjścia.
W końcu spotkał anioła,
spacerującego po jednej z sal,
Mężczyznba podbiegł do niego i zapytał go o pomoc,
ale anioł pokazał mu jego duszę i powiedział:
\"Pamiętasz co mi dałeś?
Ja dałem ci to o co mnie pytałeś,
ale z tych sal nie ma już wyjścia.
Twoje ostatnie dni będą tutaj...
W moim królestwie\"
Istota nie miała dłużej kryształowej czystości
I nagle oczy piękna zmieniły się w zło
Zdrajca zobaczył wszystko jasno i przejrzyście,
A czarna dusza była ukryta, aż do teraz...
Człowiek został zdradzony
Teraz nie pozostało nic prócz bólu
Czuł, że jego ciało i duch załamały się
A anioł cieszył się tym co było przed jego oczami
Ponieważ obietnica, którą dał
Była niczym oprócz kłamstwa
A człowiek igrając z ogniem
zapłacił cenę za swoją duszę
Za tą starożytną jamę
Jakie dobro otrzymał w zamian?
Jeśli umarłby teraz,
nigdy nie ujrzałby ponownie światła dziennego
Obraz życia w boskiej wspaniałości
Zaginąłby na wieki
Mężczyzna upadł na kolana i płakał,
lecz anioł nie okazał miłosiedzia
I powiedział mu, że już nic nie zmieni jego życia,
a człowiek odebrał to kłamstwo jako prawdę
a ta ufność mogłaby sprawić,
że nigdy ponownie nie zostanie wezwany
Nagle usłyszał wewnętrzny głos mówiący:
\"To jeszcze nie jest koniec.
Podążaj za mną, a pokażę ci drogę\"
I do wnętrza sali przybyła gołębica,
podążająca za Barankiem, który został zamęczony
A twarz anioła zbledła kiedy to zobaczył.
Człowiek naraz opuścił salę, w strachu przed śmiercią
A Baranek wziął jego oczernioną duszę,
Obmył ją i dał mu znowu być człowiekiem
\"Cierń w moim sercu\"
Nie bój się tamtego cienia
Tam cię posyłam
Czy słyszysz ich ciche płacze?
Wiesz, że oni cię potrzebują
Słuchaj mnie moje dziecko
Chcę abyś to zmienił
Służ twoim ludzkim towarzyszom
I w ten sposób ukaż mi cześć
Ich dusze płaczą
Cierń w moim sercu
Ale uparcie odrzucają moją pomoc
Więc wysyłam Cię
Spójrz ku tamtemu cieniowi
Tam cię posyłam
Tam jest niebezpiecznie
Ale nie musisz się bać
Moja dłoń będzie cię prowadziła
Moja miłość zawsze tam będzie
Spójrz, Wysyłam Cię
Jak owcę między wilki
Pożegnaj utopię, uznaj ich potrzeby
Teraz idź do swoich braci
Jestem z Tobą
|