UNDISH - Letters From The Earth (wersja polska) PROLOG (w ksiażeczce)
Mówienie o Tobie jest niezmiernie trudne,
Zawisłe między niemożnością znalezienia słów by Cię nazwać,
A bezgraniczną potrzebą obcowania z Tobą.
Mówienie o Tobie jest niezmiernie trudne,
Bo jakże ogarnąć niebo, mając tylko własne dłonie.
Mówienie o Tobie jest niezmiernie trudne,
Choć tak bardzo chcę Ci wciąż dziękować,
że jesteś Bogiem.
Mówienie o Tobie jest niezmiernie trudne,
Bo jakże mówić, by nie zmącić ciszy,
która jest Twoim ciałem.
Czuję Twoją obecność w każdej niemal chwili,
Postrzegam Twoje działanie
W trwaniu wszelkiego stworzenia.
Widzę Cię, w każdym kształcie materii,
W doskonałej harmonii natury
I wciąż wypełniasz mi myśli,
Ale niestety nie potrafię tego wyrazić.
Jednak tak bardzo żal mi wszystkich słów,
Których nie ma, i których nigdy nie będzie.
Żal mi ich choćby dlatego,
Że nie zostaną nigdy użyte
I nie poznają Ciebie.
I.
Panie, w ciszy wschodzącego dnia
Przychodzę Cię prosić
O pokój, mądrość i siłę.
Spraw,
By moje grzech nie przysłoniły mi moich dobrych uczynków,
By moje wady nie przygniotły prawości,
Która drzemie gdzieś we mnie.
Pozwój mi uwierzyć w wartość mojej pracy, mojego trudu,
Bo tylko wtedy będę mógł żyć normalnie,
Naucz mnie sobą nie gardzić
I wskaż mi, co jest najważniejsze,
By nie było mi wszystko jedno.
Pokaż jak zaakceptować siebie takim, jakim jestem,
Chociażbym nawet popełnił zło,
Bo tylko wówczas będę umiał zachować swoją godność
I walczyć o to, żeby być człowiekiem.
II.
Bądź ze mna,
Kiedy noc rozszerza swoje ciemne palce.
Bądź ze mna,
Kiedy w ciszy ludzkich snów nastaje dla mnie czas męki.
Bądź ze mną,
Kiedy strach paraliżuje moje myśli.
Bądź ze mną,
Kiedy cierpienie zabiera jasność myślenia.
Bądź ze mną,
Kiedy moje wołanie zamienia się w skowyt.
Bądź ze mną,
Bo kiedy jesteś ze mną, wiem, że nastanie dzień.
III.
Bądź światłem moich nocy,
Bądź błękitem nieba w ponury dzień,
Bądź nie spełnionym czekamiem na pieszczotę,
Bądź nawet nieustannie trwającą tęsknotą,
Tylko bądź,
Bo wtedy wszystko ma sens.
IV.
Od zdrowego rozsądku co zapatrzony w najszczytniejsze cele
Przydepnął nieopatrznie przyłaszczkę w ogrodzie
Uchroń mnie Panie,
Ciemność zapatrzenia co nie daje szasy znalezienia prawdy
Rozjaśnij mi Panie,
Nad szarością zachłanna, co ze wstydem ukrywa rumieniec fascynacji
Czuwaj ze mną Panie,
Miłością co obciąża zmora posiadania,
Nie daj mi kochać Panie,
I marzeniem by mieć przyjaciela motyla.
Nie bądź mi nigdy.
V.
Droga od Ciebie do mnie, głębia niemocy niepokonana
Ty jesteś Wielki, a mnie prawie nie ma
Wierzę w Ciebie, wierzę? Przecież wierzę,
Padam wciąż na nowo i coraz boleśniej,
Ty trwasz przy ołtarzu; ja jestem jak topniejący w słońcu śnieg
- wczorajsze marzenie o trwaniu.
Ty jak ciepło nieba przenikasz istotę życia i dnia
Boję się, że kiedy zobaczysz... ale przecież Ty wiesz, wiedziałeś od początku.
... i kiedy mnie już nie będzie mów im proszę, wciąż od nowa
Że najważniejsza jest miłość, która się nie spełnia.
Droga od Ciebie do mnie głębia niemocy niepokonana.
VI.
Instrumentalny
VII.
Nie umiem powiedzieć Ci,
Jak bardzo jesteś mi potrzebny.
Nie umiem opisać nawet swego przerażenia na myśl,
Że mogło by Cię nie być.
Nie potrafię zrozumieć po co jest Ci potrzebne
Takie życie jak moje.
Nie wiem...
Nie umiem...
Nie potrafię...
Ale wierzę, że Ty wiesz i to mi wystarczy.
VIII.
Jesteś nikończącym się trwaniem w niespełnieniu
I realnym dotykiem przyjaznej dłoni,
Co jest jak ostatnia deska ratunku.
Jesteś ciszą, która nastaje po najcięższej burzy
I odgłosem ziemi spadającej na wieko zakopywanej trumny.
Jesteś zrodzoną z miłości potrzebą oddania się bliźniemu
I tęsknym wołaniem wolności.
Jesteś pewnością zrodzoną z niepewności
I czekaniem na motyla.
IX.
Dziękuję Ci po prostu za to, że jesteś
Za to, że nie mieścisz się w naszej głowie
Która jest za logiczna
Za to, że nie sposób Cię ogarnąć sercem,
Które jest za nerwowe
Za to, że jesteś tak bliski i tak daleki
Że we wszystkim inny
Za to, że jesteś już odnaleziony
I nie odnaleziony jeszcze,
Że uciekamy od Ciebie do Ciebie
Za to, że to, czego pojąć nie mogę
- nie jest nigdy złudzeniem,
Za to, że milczysz tylko my - oczytani analfabeci
Chlapiemy językami.
X.
Bądź światłem moich nocy,
Bądź błękitem nieba w ponury dzień,
Bądź nie spełnionym czekamiem na pieszczotę,
Bądź nawet nieustannie trwającą tęsknotą,
Tylko bądź,
Bo wtedy wszystko ma sens.
|